Po długiej przerwie wracamy w Tatry. Tak na prawdę to początek naszej przygody z wysokimi górami, więc przed nami wiele do zobaczenia.
Ruszamy z Siwej Polany wgłąb Doliny Chochołowskiej. Nie byłam tu jeszcze nigdy więc wszystko w około budzi duże zainteresowanie a przez to droga nie dłuży się aż tak bardzo.
W końcu docieramy na Polanę Chochołowską... wow! Jak tu pieknie! Co się zatem dziwić, że ludzi zatrzęsienie.
Na chwilę wchodzimy do schroniska ale ostatecznie wynosimy sie na zewnątrz bo jest przyjemnie ciepło i znajdujemy miejsce przy stoliku co nie udało nam się w środku.
Po śniadaniu kierujemy się na ścieżkę oznaczoną żółtą farbką. Tu zaczynają się schody i wychodzi na jaw nasza marna kondycja. No niestety, ale jeśli chcemy bywać tutaj regularnie to trzeba będzie o nią zadbać.
Idzie się ciężko i ciągnie się niesamowicie ale w końcu po mękach zdobywamy pierwszy szczyt - Grzesia. Już stąd widoki są cudowne a najbardziej podoba nam się pasmo Rohaczy. Choć Wołowiec też niczego sobie.
Doskonale widać naszą dalszą trasę. Po krótkim odpoczynku zakładamy plecaki i wstępujęmy w kosówkę na wyraźną ścieżkę.
Panorama z Grzesia
Długi Upłaz w całej okazałości z widocznym szlakiem
Na szczycie Grzesia
Widoczny szlak na Przełęcz Zabrat
Fragmenty w kosówce są błotniste więc trzeba uważać by się nie poślizgnać. Początek drogi jest łatwy bo wiedzie w dół lub po prawie poziomym terenie. Dalej zaczynają się podejścia na kolejne wzniesienia na trasie. Pod górkę znowu wychodzą z nas siódme poty ale wydaje się, że w całkiem przywoitym czasie docieramy na wierzchołek Rakonia.
Ja to bym się tutaj najchętniej rozłożyła i poleżała jak niektóre osoby (ależ im zazdroszczę) ale Grzesiek napiera dalej i obiecuje, że na Wołowcu posiedzimy dłużej. Sama tu nie zostanę więc idę za nim.
Uroczy stawek w drodze na Rakoń
Widok na Polanę Chochołowską i Kominiarski Wierch
Polana Chochołowska z bliska
Wołowiec - nasz cel
Rakoń już niedaleko
Od lewej Rohacz Płaczliwy, Smutna Przełęcz i Trzy Kopy
Widok w stonę Tatr Wysokich
Z Rakonia szybko zbiegamy na Przełęcz Zawracie. Przed nami mocniejsze podejście. Już na samą myśl nie chce mi się przebierać nogami lecz z drugiej strony bardzo chcę wejśc na szczyt.
Na szczęście pragnienie zdobycia Wołowca jest silniejsze i powoli ale krok za krokiem wdrapuję się na górę. I bez dwóch zdań warto było się pomęczyć bo widoki mamy fantastyczne. Tak pieknie w około, że nie wiadomo gdzie patrzeć by nasycić się nimi.
Po pierwszej fali euforii znajdujemy sobie wygodną miejscówkę i zasiadamy do posiłku. W takich okolicznościach jedzenie smakuje jeszcze bardziej.
Wierzchołek Wołowca jest dość rozległy i można sobie po nim spokojnie i bezpiecznie pospacerować. Na środku stoi słupek z tabliczką szczytową. Nie wiem dlaczego nie zrobiliśmy przy nim foty, może jeszcze tu kiedyś wrócimy to nadrobimy tę zaległość.
Na szczycie Wołowca :)
Dolina Jamnicka wraz z Jamnickim Stawem Niżnim
Widok z Wołowca na naszą trasę, z lewej Osobita
Siedzi się tutaj wyśmienicie ale czas ucieka i trzeba wracać. Na mapie znajdujemy inny szlak, którym zejdziemy do doliny. Będzie krócej niż przez Grzesia i zobaczymy nowy teren.
Z Przełęczy Zawracie nie idziemy na Rakoń tylko kierujemy się do Doliny Wyżniej Chochołowskiej. Co mnie bardzo cieszy to fakt, że szlak prowadzi caluśki czas w dół. Do tego górne piętro Doliny Chochołowskiej oferuje niebanalne widoki na okoliczne szczyty.
Zaaferowani nowym rejonem nawet nie wiemy kiedy z powrotem lądujemy na polanie. Jeszcze 2 godziny i będziemy przy aucie.
Wołowiec z okolic Przełęczy Zawracie
Piękne widoki w Dolinie Wyżniej Chochołowskiej
Wołowiec - skrajnie po prawej
Na Polanie Chochołowskiej
Kominiarski Wierch
Taka wycieczka jest bardzo dobrą opcją dla początkujących tatrzańskich łazików. W dobrych warunkach pogodowych nie ma żadnych problemów z orientacją w terenie bo trasę między szczytami widać jak na dłoni.
Szczerze polecamy.
Trasa:
Siwa Polana Polana Chochołowska Grześ Rakoń Wołowiec Przełęcz Zawracie 1863 m n.p.m. Siwa Polana