Wakacje! W końcu wyczekiwane wolne nadeszło i nasz pierwszy urlop w Tatrach a tym samym długi pobyt w górach bez kontaktu z cywilizacją miejsko-wiejską. W związku z tym trenowaliśmy kondycję od kilku tygodni oraz podczytywaliśmy fora turystyczne aby nie zapomnieć o czymś istotnym. Spakowane plecaki czekały na koniec tygodnia i nie mogliśmy doczekać się kiedy ruszymy w drogę.
I ruszyliśmy :) Zwykła jazda pociągiem cieszyła nas jakbyśmy jechali nim pierwszy raz.
W piątek około godziny 22:00 dotarliśmy do Schroniska na Polanie Chochołowskiej i od razu poszliśmy spać.
Przed nami był pierwszy dzień wędrówki, strome schody na Trzydniowiański i długa droga do Ornaka, dlatego ruszyliśmy na szlak około 5 rano. Na Polanie Chochołowskiej cisza i subtelna mgiełka budowały magiczną atmosferę.
Pustki na szlaku w Dolinie Chochołowskiej
Kiedy doszliśmy do wysokich stopni na czerwonym szlaku, plecaki zapakowane na tydzień ciążyły bardziej niż wcześniej a podejście konkretnie eksploatowało nasze kolana. Odetchnęliśmy dopiero po osiągnięciu grani.
Widok z Trzydniowiańskiego Wierchu na naszą trasę
Z lewej w dole Polana Chochołowska, po prawej Kominiarski Wierch
Od lewej Czubik 1846 m n.p.m., Kończysty Wierch i w dali Raczkowa Czuba inaczej Jakubina 2194 m n.p.m
Podejście na Kończysty Wierch
Za nami
Na Kończystym zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na śniadanie. Słońce operowało już dosyć mocno, leżało nam się tak dobrze, że minęła prawie godzina. Biorąc pod uwagę kawał drogi, który przed nami szybko zebraliśmy klamoty i kontynuowaliśmy wędrówkę.
Czekał na nas Starorobociański Wierch i nie lada podejście na jego wierzchołek. Po drodze rozpościerały się wspaniałe krajobrazy na Dolinę Raczkową wraz z trzema stawami oraz szczyty Jarząbczego Wierchu i Jakubiny.
W dali po środku kopulasty Wołowiec
Mozolnie podchodziliśmy wyżej i na horyzoncie pojawiało się coraz więcej szczytów z grupy Rohaczy. Posiedzieliśmy chwilę na szczycie, cyknęliśmy pare fotek i rozpoczęliśmy zejście w stronę Siwego Zwornika.
Kusiło nas by wyjść jeszcze na Błyszcza i Bystrą, niestety zajęłoby to zbyt dużo czasu.
Podelektowaliśmy się więc panoramami z przełęczy i skierowaliśmy się w stronę szczytu Ornaka, następnie Iwaniackiej Przełęczy by około 17 zameldować się w ornaczańskim schronisku.
Jak zwykle na jadalni było pełno ludzi, sobota, wakacje – to norma. W pierwszej kolejności chcieliśmy załatwić sprawę noclegów. Wiadome było, że w grę wchodzi tylko gleba, poszliśmy na górę zrzucić plecaki i zająć miejsce a następnie na kotleta, który od jakiegoś czasu chodził nam po głowie.
Pojedzeni, umyci i zmęczeni ułożyliśmy się w śpiworach. Osób takich jak my było całkiem sporo. Upychali karimaty w każdy kąt podłogi. Gwar powoli zaczął cichnąć.
Ten dzień przyniósł nam sporo emocji. Przeszliśmy nowe szlaki, zobaczyliśmy nowe miejsca. Pierwszy raz od dość dawna całkowicie odcięliśmy się fizycznie i psychicznie od codzienności.
Trasa:
Siwa Polana Trzydniowiański Wierch Kończysty Wierch Starorobociański Wierch Siwy Zwornik Siwa Przełęcz Ornak Iwaniacka Przełęcz 1459 m n.p.m. Schronisko na Hali Ornak 1108 m n.p.m.