Kamienista, Smreczyński i Tomanowy Wierch Polski - oko w oko z kozicą i tajemnicze łapy w żlebie

Ten fragment głównej grani Tatr marzył nam się od dawna. Wiosną "już witaliśmy się z gąską" lecz przez silny wiatr utknęliśmy na Siwej Przełęczy. Wówczas, jak to po zimie, góry nie były tak piękne za to teraz zachwycają rudymi wierchami posypanymi odrobiną śniegu.

Wczesnym rankiem, bo zpowiada się czasochłonna trasa, wstępujemy na szlak w Dolinie Kościeliskiej. Przy schronie zjadamy syte śniadanie ponieważ następny popas zaplanowany jest dopiero na przełęczy.

Wchodzimy w las i początkowo dość wyraźną ścieżką maszerujemy na południe. Są miejsca gdzie ginie ona w zaroślach i wśród powalonych drzew, a że obszar to dziki musimy wykazać się dobrą orientacją w terenie. Spacer tym dziewiczym lasem to coś zupełnie odmiennego niż wędrówka szlakiem, tu trzeba przestawić się na inne myślenie, które tam nie występuje.

Jest cicho i spokojnie, jedynie woda i ptaki przerywają ten stan. Za to wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. W tym miejscu wolę nie wypowiadać na głos swoich myśli.

Kiedy kroczymy kosówką trochę mylimy ścieżki ale cały czas widzimy nasz cel i ostatecznie dobijamy na Pyszniańską Przełęcz.

Z lewej garb Ornaka, dalej w prawo Kominiarski Wierch

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3031

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3030

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3032

Jesteśmy tutaj pierwszy raz. Właśnie takie wycieczki mają najlepszy smak, wszystko jest nowe i nieoklepane. A jak do tego jest tak pięknie jak dziś to już w ogóle szał.

Tak jak wcześniej ustaliliśmy robimy tutaj postój na małą przekąskę. Panowie grzecznie czekają a ja nie mogę powstrzymać się od fotografowania i jak ta wariatka buszuję po okolicy z ciachem w zębach i aparatem w ręcę. 

Grań w stronę Bystrej... aż kusi by tam pójść

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3035

... a tu na szczyt Kamienistej

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3037

W końcu wracam do chłopaków na przełęcz i ruszamy na pierwszą górę. Cały czas idziemy ściśle granią. Miejscami wyraźnie ozdnacza się dobrze wydeptany ślad. Na pewno jest to dzieło kozic ;) Widać coraz więcej w dal i pokazuje się nasz następny cel.

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3038

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3039

Od lewej Bystra, Błyszcz, Jarząbczy i Starorobociański Wierch

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3044

Smreczyński Wierch - tam pójdziemy

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3045

Po niespełna godzinie docieramy na dwuwierzchołkową Kamienistą. Z wielkim zaciekawieniem idziemy od razu na wyższy z wierzchołków. Zasłania on widoki no i sam w sobie wygląda bardzo interesująco. Od północy opada z niego pionowe urwisko, natomiast południowy łagodny stok zachęca by sobie tutaj poleżeć. Tak też robimy. Jak się potem okazuje jest to nasz najdłuższy przystanek tego dnia.

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3047

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3056

Panorama z Kamienistej

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3060

Widoki za szczytu są fenomenalne. Najbardziej przyciąga wzrok postura Krywania i jego niesamowita północna ściana. Na wyciągnięcie ręki mamy Kopy Liptowskie. Piękne to pagóry i kiedyś chcielibyśmy tam zawitać.

Tatry Wysokie są mocno oddalone ale bez problemu można rozróżnic kilka najistotniejszych szczytów.

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3071

W centrum Świnica

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3073

a tu Lodowy Szczyt

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3074

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3076

Nasza ekipka :)

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3080

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3089

Jest fajnie, ale to dopiero jeden z trzech celów na dziś, pora więc ruszać dalej. Opuszczamy to malownicze miejsce i cofamy się do głównej grani by gnać nią dalej na wschód.

Niższy wierzchołek Kamienistej widziany z tego wyższego

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3090

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3091

Widok z Kamienistej na Dolinę Pyszniańską i okoliczne szczyty

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3094

Trasa prowadzi stromo w dół i jest tu dość wąsko, co jest dla nas zaskoczeniem. Ścieżka miejscami jest pod śniegiem lub lekko zalodzona, to wszystko topi się w słońcu i powoduje, że bywa ślisko. Idziemy czujnie. W zastanych warunkach zejście tędy nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać. 

Tym sposobem dostajemy się w końcu na Hlińską Przełęcz. Tu znajduje się największy w Tatrach rów grzbietowy - Hliński Rów. Takich form w Tatrach jest kilka ( na przykład między Kończystym a Starorobociańskim oraz na Gładkim Wierchu) ale ta zaintrygowała nas szczególnie i stała się motywatorem do zaczerpnięcia pełniejszej wiedzy w temacie.

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3096

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3099

Temat rowu tak nas zaabsorbował, że w efekcie za bardzo trawersujemy zbocze i omijamy drogę na kolejny szczyt. A żeby nie wracać się z powrotem musimy kombinować po stromych skałkach by na niego wejść. Ale dla nas to miła odmiana od zwykłej ścieżki :)

Ciekawe formacje skalne Smreczyńskiego Wierchu od strony Hlińskiej Przełęczy

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3101

Po małych zawirowaniach docieramy do celu. Widoki ze Smreczyńskiego Wierchu są niemal takie same jak z Kamienistej. Jedynie pogorszyła się widoczność, więc cieszę się, że narobiłam dużo zdjęć na poprzedniej górce.

Smreczyński podobnie jak jego koleżanka ma dwa wierzchołki. Różnica wysokoście między nimi to tylko dwa metry a oddzielone są szerokim łagodnym siodłem. To kolejna idelana miejscówka na dłuższe posiedzenie ale dziś z niej nie skorzystamy.

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3121

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3122

Niższy zachodni widziany z wyższego wierzchołka, w dali Bystra, Starorobociański, Rohacze i inni

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3133

Pan Krywań z jego imponującą północną ścianą prezentuje się z tej perspektywy rewelacyjne

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3143

W dali Tatry Niżne, po prawej Hliński Wierch 1863 m n.p.m.

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3146

Na Smreczyńskim Wierchu :)

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3148

Czas ucieka więc na zejściu dajemy po gazie. Na szczęście jest tu wygodnie szeroko i idzie się dobrze. Jeszcze jeden szczyt przed nami a z wycieczki teoretycznie 5 godzinnej robi nam się prawie raz dłuższa. 

W pewnej chwili chłopaki zauważają kilka kozic pasących się przy ścieżce. Taka okazja może się już dzisiaj nie trafić. Stąpamy powoli i spokojnie by ich nie spłoszyć a ja w tym czasie wyciągam aparat. Oni przystają a ja ich wyprzedzam i sama podchodzę bliżej.

Kozice oczywiście widzą nas od początku ale w ogóle nie mają zamiaru odchodzić. Wręcz przeciwnie, mamy wrażenie, że porozumiewają się ze sobą i robią jakąś ustawkę. Jedna stoi kilka metrów przede mną, następna z lewej i z prawej strony a reszta gdzieś na tyłach. Cały czas z wyczuciem zbliżam się do tej z naprzeciwka a ona robi to samo. Patrzymy na siebie. Ja krok ona dwa. Szok!

Jestem tak zaaferowana zdjęciami, że w ogóle nie zwracam uwagi na to, że kozice mają najeżone grzbiety i dziwnie mlaskają językami. Pierwszy raz spotkałam się z takim zachowaniem tych zwierząt i nie mam pojęcia jak to dokładnie interpretować (jak ktoś wie to proszę napiszcie).

Ich odważna postawa sugeruje, żebyśmy szybko stąd spadali. Podchodzę jeszcze 2-3 kroki bliżej, ciężko się powstrzymać bo one są takie piękne. Pstrykam ostatnie kilka zdjęć po czym zostaję skarcona przez chłopaków za kuszenie losu. W końcu pokornie pakuję sprzęt i wszyscy szerokim łukiem omijamy bojowo nastawione kozice, które cały czas na nas łypią i odprowadzają nas wzrokiem. Wolałabym nie poczuć ich ostrych rogów na swojej skórze...

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3160

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3181

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3189

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3186

Przebieramy nogami jak Struś Pędziwiatr (muzyczka z bajki bardzo by tutaj pasowała :D ) Obracamy się dopiero po chwili w okolicy Smreczyńskiej Przełęczy by skontrolować sytuację. Jedna z kozic stoi na wysokim kamieniu i najprawdopodobniej obserwuje nasze poczynania. Dalej idziemy z nieco szybszym biciem serca ale emocje powoli nas opuszczają.

Przed nami ostatni szczyt, Tomanowy Wierch Polski i ostanie podejście. Straciłam dużo energii, chłopaki odchodzą daleko do przodu i znikają za widocznym wzniesieniem. Kiedy w końcu do nich dochodzę słyszę małe podśmiechujki i jedno zdanie, które daje mi do myślenia "Jak to Basia zobaczy..."

Jak się okazało to wdrapaliśmy się dopiero na przedwierzchołek... qwa! A do szczytu jeszcze kawałek. Nie mam już sił ale co mogę zrobić? Trzeba iść!

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3204

Kiedy obracam się za siebie by zrobić zdjęcie zauważam, że z zachodu napływają chmury. Taka niespodzianka! Staje się to motorem by jak najszybciej dobiec na ostatni szczyt i coś z niego zobaczyć, a przede wszystkim naszą drogę zejściową. Słońce jest coraz niżej, wiec jak się ściemni i do tego zachmurzy to będziemy w d....

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3206

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3219

Ostatkiem sił wpadam na górę razem z chmurami. W dal przez moment jeszcze coś widać po czym robi się tak... No comment!

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3221

Na szczęście trwa to tylko chwilę i ponownie się rozpogadza. Uff... ale z planów posiedzenia tutaj do zachodu słońca nici, bo chmur w kolejce do nas jest jeszcze sporo.

Moje ulubione zdjęcie z tego wypadu :)

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3223

Tatry Wysokie w świetle zachodzącego słońca

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3224

Żegnamy Tomanowy Wierch a witamy wschodzący księżyc

2014 10 30 kamienista smreczynski tomanowy 3225

Ścieżką schowaną w kosówce szybko zbiegamy w stronę Tomanowej Przełeczy. Tymczasem zmęczenie robi swoje i wywijam orła. Szybko się otrzepuję, zbieram co pogubiłam i dołączam do Grześka i Wojtka.

Na miejscu pojawia się dylemat... idziemy dalej przez kosówkę w poszukiwaniu starego czerwonego szlaku czy Kamienistym Żlebem wprost na dół ale na czuja. Grzesiek idzie rozeznać teren i znika w wysokiej kosodrzewinie. Jak szybko poszedł tak szybko wrócił ze złą wiadomością. Po szlaku nie ma ani śladu. Zarósł.

Zgłupieliśmy totalnie i nie wiemy co robić. Dawno nie byliśmy w takiej kropce. Możnaby ryzykować i dalej szukać dawnej drogi ale w kosodrzewinie w ciemnościach nie mamy szans. Krzaki są wysokie i szybko stracimy rozeznanie w terenie. O perspektywie spotkania misia nie wspomnę... aż mnie ciarki przeszły na samą myśl!

Chyba jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest na tą chwilę zejście nieznanym żlebem. Na mapie wygląda on nienajgorzej i toretycznie powinien wyprowadzić nas wprost w okolice zielonego szlaku. Jest w nim sporo śniegu więc powinno schodzić się dobrze.

Decyzja zapada, idziemy.

Przeciskamy się między krzakami na dno żlebu i kierujemy w dół. Początek nie jest zły ale czym niżej tym gorzej. Pojawiają się coraz większe kamienie a dalej strumień, który płynie między nimi. Wszystko jest ukryte pod śniegiem i musimy bardzo uważać gdzie stawiamy kroki. Do tego dodajmy poprzewracane drzewa i kilka stromszych zejść śliskim błotnistym terenem. Cholera by to! Fajne zakończenie wycieczki!

Żeby tego było mało na śniegu zauważamy dziwny ślad i o zgrozo wygląda na świeży! Nie potrafimy go zidentyfikować ale raczej nie należy do niedźwiedzia. Co kilka metrów zatrzymujemy się i dokładnie oglądamy kolejne odbicia łap. Jesteśmy pewni, że to nie kopyta. Więc co!?

Co tu kryć mamy stracha! Pierwszy raz w życiu na prawdę się boimy i mamy dość. Co krok nasłuchujemy i wypatrujemy czy jakiś zwierz nie wyskoczy z krzaków. Jest już półmrok i czujemy się okropnie bo nie wiadomo gdzie dokładnie jesteśmy i czy w ogóle dobrze idziemy. Ogarnia nas zwątpienie a dalsza dyskusja na temat śladów dodatkowo nas nakręca.

Ale stop!!! Dość tego musimy iść dalej na dól, to musi być dobry kierunek. Gdzieś dojdziemy, choćby na przełaj. Doprowadzamy swoje głowy do porządku i naginamy w stronę cywilizacji.

Idziemy kilkanaście minut a zielonego szlaku nie widać, w ogóle już nic nie widać. Wyciągamy czołowki i wypatrujemy oznaczeń szlaku na drzewach. Intuicja podpowiada mi, żeby zboczyć lekko na prawo. Również z mapy wynika, że gdzieś tam powinien być szlak. Motamy się chwilę między drzewami i...

"Uratowani! Uratowani jesteśmy! Bocian! Patrz! Bocian! Jak on żyje, to znaczy, że my też możemy. Bocian, bociuś!"

Oczywiście żadnego bociana nie ma ale jest znany nam chodnik w Dolinie Tomanowej :))) Rozglądamy się jeszcze w koło by upewnić się, że jesteśmy na dobrej drodze a tu w ciemnościach błyskają ślepia. Być może ślepia właściciela tamtego śladu... ciśniemy więc na dół ile sił w nogach i zatrzymujemy się dobre kilkadziesiąt metrów dalej.

Ostatni raz nieśmiało ogladamy się za siebie po czym szybkim marszem w całkowitych ciemnościach wracamy do auta.

 

Pokuszę się jeszcze o małe podsumowanie...

Wchodząc rano na szlak nigdy bym nie przypuszczała, że ten dzień będzie obfitował w tak emocjonujące wydarzenia. Trasa, która oglądana na mapie wydała nam się lajtowym przejściem, okazała się długą drogą i zajęła nam dwukrotnie więcej czasu niż wynikało to z informacji znalezionych w książkach. Nie wiele brakowało abyśmy zostali uwięzieni w górach przez ciemności i chmury.

Natura pokazała nam, żeby z nią nigdy nie igrać i zawsze ją szanować. Myślę, że dzięki naszej pokorze coś nad nami czuwało (łapy, ślepia...?) i cało wróciliśmy do domu.

 

Trasa:

Kiry zielony Schronisko na Hali Ornak 1108 m n.p.m. - Pyszniańska Przełęcz (Pyšné sedlo) 1788 m n.p.m. - Kamienista - Hlińska Przełęcz 1907 m n.p.m. - Smreczyński Wierch (Smrečiny, Smrečinský vrch) - Smreczyńska Przełęcz 1799 m n.p.m. - Tomanowy Wierch Polski (Poľská Tomanová) - Tomanowa Przełęcz 1686 m n.p.m. - Dolina Tomanowa zielony Kiry