Ten dzień nas wykończył…
Budzimy się o 3:00 i jeszcze raz sprawdzamy prognozy. Niestety nie wiemy więcej niż wczoraj. Długo wahamy się co robić ale ostatecznie decydujemy się na wyjazd. Kiedy pakujemy rzeczy do auta zaczyna padać deszcz :( Nie odpuszczamy! Trzeba być dobrej myśli. W połowie drogi zaczyna padać śnieg z deszczem… załamka, ale napieramy dalej w kierunku podhala. Ryzyk fizyk, niech się dzieje co chce. Najwyżej przesiedzimy w schronisku.
Zakopane jest pod chmurami ale na wschodzie widać prześwit :) Idziemy! Jest nadzieja :) W okolicy Boczania chmury robią się coraz rzadsze, a na upłazie już prawie ich nie ma, natomiast na północ od Tatr widać morze chmur. Może być ciekawie!
Trochę nasypało :)
Pierwszy raz widzimy Halę Gąsienicową w zimowej szacie. Jest pięknie, cicho i pusto, kilka osób na krzyż z nami włącznie.
Po śniadaniu i krótkiej kąpieli słonecznej kierujemy się w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Jest pięknie!
Staw nie jest jeszcze zamarznięty, więc okrążamy go i idziemy dalej słabo przetartą ścieżką w stronę Zmarzłego Stawu. Ogólnie śniegu nie jest dużo, ale jest przewiany i momentami zapadamy się prawie po uda, co bardzo męczy. Idzie się ciężko i powoli.
Przy Zmarzłym kręcimy się chwilę w poszukiwaniu śladu na Zadni Granat, który planowaliśmy dzisiaj zaliczyć. Niestety nie jest przedeptane. Dzień jest krótki i nie czujemy się na siłach by kluczyć dlatego realizujemy plan B. Idziemy na Zawrat.
Podejście wygląda przerażająco stromo i nie ma końca. Czym wyżej tym wiatr staje się mocniejszy i chłodniejszy. Mimo wysiłku robi się nam zimno i marzymy o teleportacji w słoneczne miejsce.
Jeszcze kawałek i chyba będzie cieplej.
Grzesiek już w słoneczku a ja męczę ostatnie metry.
Na przełęczy słońce przyjemnie ogrzewa a widoki są cudowne, zwłaszcza morze chmur za Liptowskimi Murami.
Z lewej na pierwszym planie występuje Walentkowy Wierch. Z tej perspektywy budzi większy szacunek.
Tatry Wysokie z daleka...
...i z bliska
Dzień zbliża się ku końcowi i pora wracać, niestety tą samą drogą. Ma to jednak niewątpliwy plus, wiemy czego się mniej więcej spodziewać nawet gdy zastaną nas ciemności.
Panorama z Zawratu
Ostatnie spojrzenie na widowiskowe morze chmur i ruszamy
Zejście z Zawratu podnosi nam trochę ciśnienie, śnieg wysuwa się spod nóg i nie trudno ujechać. Cały czas mam na myśli to, że jest teraz lawinowa dwójka i wszystko może się zdarzyć. Lekko uspokajająco działa fakt, że ściska mróz więc pokrywa powinna nas utrzymać.
Pod Murowaniec dochodzimy po zmroku. Wieczór jest bezchmurny i na niebie pojawiają się pierwsze gwiazdy. Hala wygląda czadowo, idelany czas na nocne foty, niestety my musimy juz wracać bo do Kuźnic daleko a do domu jeszcze dalej.
Do Zakopanego dochodzimy kiedy jest już całkiem ciemno. Padamy z nóg…
Trasa:
Kuźnice Schronisko Murowaniec 1500 m n.p.m. Czarny Staw Gąsienicowy 1624 m n.p.m. Zmarzły Staw 1766 m n.p.m. Przełęcz Zawrat