Skrzyczne na nartach i prawie zachód słońca
Wychodziliśmy już na Skrzyczne szlakiem na nogach i na nartach stokiem zaczynając na Solisku. Tym razem wymyśliliśmy sobie, że pójdziemy na wprost lasem jak nas narty poniosą, byle do góry i byle dotrzeć ostatecznie do schroniska pod szczytem.
Już na samym początku zaczynamy błądzić i nie mamy pewności czy w ogóle tędy gdzieś dalej podejdziemy. Postanawiamy jednak zaryzykować bo cofanie się i zaczynanie inną drogą od początku byłoby stratą czasu.
Przez jakiś czas męczymy się w lesie po czym udaje nam się dostać na jakąś polankę, z której możemy określić gdzie jesteśmy i w którym kierunku iść dalej.
Znowu idziemy lasem lecz tym razem docieramy do drogi, którą kontynuujemy.
Pierwsze odciski pojawiają się dosyć szybko. Nogi muszą na nowo przyzwyczaić się do buta narciarskiego.
Po jakimś czasie na przeciwległym zboczu zauważamy polanę i jak się dobrze przyjrzeć to krzesełka kolejki oraz ludzi na stoku. To znaczy, że jesteśmy już całkiem wysoko. Jest dobrze :)
W dali wyłaniają się coraz szersze widoki, widać szczyty pasma Klimczoka po drugiej stronie Doliny Żylicy a w dole maleńkie z tej perspektywy domki w Szczyrku.
Powoli zbliżamy się w okolice Zbójnickiej Kopy a tymczasem zza warstwy chmur wyłania się słońce, które sprawia, że krajobraz nabiera barw a ośnieżone drzewa ładnie kontrastują z czystym niebieskim niebem.
Gdy jesteśmy już na grani między Kopą a Skrzycznym możemy podziwiać wyróżniającą się Babią Górą oraz pasmo przedbabiogórskie, do którego należą Mędralowa i Jałowiec. Bardziej na prawo mamy Pilsko, Romankę, Rysiankę i inne szczyty Beskidu Żywieckiego.
W końcu docieramy do celu, mijamy wierzchołek Skrzycznego i kierujemy się do schroniska, wokół którego kłębi się mnóstwo ludzi. Na miejsce przy stoliku musimy chwilę poczekać ale mamy szczęście bo akurat jedna grupa wychodzi i możemy zająć ich miejsce. Mamy jakieś jedzenie ale nie ma jak schroniskowa ciepła szama. Mimo kolejki długiej prawie do samych drzwi cierpliwie czekamy na swoje zamówienie.
Niestety nie posiedzimy sobie dłużej bo napływają kolejne ekipy głodomorów i wypada ustąpić im miejsca. Zwijamy więc swoje rzeczy i szykujemy się do zjazdu do samego Szczyrku. Najlepsze przed nami :)
Kiedy wychodzimy na zewnątrz okazuje się, że słońce wisi tuż nad horyzontem a przez jego ciepłe światło góry wyglądają zupełnie inaczej niż wcześniej.
Gotowi do startu zaczynamy zjeżdzać w kierunku Zbójnickiej Kopy a następnie ciśniemy na nowy odcinek, którym omijamy Małe Skrzyczne i dostajemy sie na Halę Skrzyczeńską.
Skrzyczne zostaje w tyle i grzeje się jeszcze w słońcu. U nas już cień i dużo chłodniej.
Hala Skrzyczeńska jeszcze pełna ludzi. Jest tak pięknie, że żal wracać.
Zjazd był super choć w dolnych partiach śnieg jest już bardzo zmęczony. Szybko zwijamy sprzęt i wbijamy się w długi korek, który jest tutaj normą nie tylko w zimowe weekendy.
Trasa:
Szczyrk Czyrna - Skrzyczne - Zbójnicka Kopa - Hala Skrzyczeńska - Szczyrk