Tegoroczna jesień jest wyjatkowo barwna, w lasach jest jak w bajce. Kolorowe otoczenie połączone z ogrzewającym słońcem napawa optymizmem.
Weekend należy do wyjątkowo pogodnych, więc po wczorajszej nie do końca udanej wyprawie na tatrzańską Grań Baszt, dla osłody udajemy się na najwyższe wzniesienie Beskidu Makowskiego.
Czarnym szlakiem docieramy do Schroniska na Kudłaczach gdzie piknik rodzinny trwa w najlepsze. Można tu dojechać samochodem i zapewne stąd te tłumy ludzi.
Tutaj wstępujemy na szlak czerwony. Prowadzi on dość szeroką ścieżką usłaną liściami, które przyjemnie szeleszczą pod butami. Bardzo lubię takie spacery.
Na trasie mijamy wzniesienie Łysiny gdzie znajduje się szlakowskaz oraz tabliczka kierująca do grobów partyzanckich.
Widać, że jesień jest już mocno zaawansowana. Dominują rudości a zielone akcenty choinek pięknie z nimi kontrastują.
Po około godzinie docieramy na szczyt Lubomira. Liczyliśmy na to, że będzie stąd coś widać, jednak jesteśmy otoczeni lasem. Robimy po pamiątkowej fotce i szukamy miejsca na chwile odpoczynku.
Jedyną atrakcją jest tutaj Obserwatorium Astronomiczne, które można zwiedzić. Niestety dzisiaj już się nie załapiemy. Budynek jest bardzo zadbany, widać, że zarządza tu dobry gospodarz.
Chwilę odpoczywamy i ruszamy z powrotem. Wracamy nieco inną trasą. Idziemy powoli delektując się pięknem przyrody. Jest tak kolorowo, że chciałoby się sfotografować każde drzewo.
Ale dopiero z dalszej perspektywy kolory drzew urzekają najbardziej. Nie możemy napatrzeć się na chatki usytuowanie wśród kolorowych zagajników, aż chciałoby się zamieszkać w takim miejscu.
Jesień to jedna z czterech moich ulubionych pór roku i już nie mogę doczekać się kolejnej :)
Trasa:
Schronisko na Kudłaczach (Kudłacze) Łysina 891 m n.p.m. Lubomir 904 m n.p.m. Łysina Kudłacze