Między jesienią a zimą - oszroniona Połonina Caryńska

Wczorajsza wędrówka po Połoninie Wetlińskiej dała nam nieźle popalić, warunki pogodowe nie były łatwe, ale dzisiaj jest zupełnie inaczej.

Schodzimy do jadalni i nie możemy uwierzyć w to, co widać za oknem. Błękitne niebo kontrastuje z oszronionymi trawami połoniny. Taki widok nie zdarza się co dzień. Jest magicznie!

Po śniadaniu opuszczamy Chatkę Puchatka i Hasiakową Skałę, przy której położone jest schronisko i ruszamy w dalszą drogę. Wybieramy czerwony szlak i kierujemy się w dół w kierunku miejscowości Brzegi Górne.

Połonina Wetlińska - w końcu możemy zobaczyć jak wygląda w pełnej okazałości

Ławki przy schronisku - w dali Wielka Rawka oraz szczyty Bieszczadów po stronie ukraińskiej i słowackiej

Chatka Puchatka

Od schroniska szlak wiedzie otwartym terenem, widoki na tym odcinku w kierunku południowo-wschodnim są wspaniałe. Od Połoniny Caryńskiej nie można oderwać wzroku.

Caryńska ma z tej perspektywy bardzo ładny kształt

Za Caryńską widać Tarnicę, najwyższy szczyt polskich Bieszczadów

Serpentyny na drodze między Wetliną a Brzegami Górnymi

Schodzimy coraz niżej i pojawiają się pierwsze drzewa i krzaki. Są tak samo oszronione, jak trawy na szczytach połonin. Wygląda to bajecznie.

Z czasem szlak staje się coraz stromszy, a zwykła ścieżka przechodzi w drewniane schody. Szybko tracimy wysokość, niestety kolana dostają nieźle w kość. Dźwigamy na plecach zaopatrzenie na 4 dni, więc co się dziwić.

Dalej szlak prowadzi lasem. Piękne widoki pochowały się za drzewami i tylko w nielicznych miejscach można wypatrzeć co dzieje się w dali.

Niżej drzewa rozrzedzają się trochę, teren łagodnieje i okazuje się, że jesteśmy na miejscu. 

Ostatni rzut oka na Caryńską przed wejściem w las

Drewniane stopnie na szlaku

Niżej szronu już nie ma i wszystko wygląda zwyczajniej

Połonina Wetlińska widziana z Brzegów Górnych

Brzegi Górne to bardzo mała wioska, stoją tutaj chyba tylko dwa domy. Za to jest duży parking, pole namiotowe oraz cmentarz.

Po krótkiej przerwie wracamy na szlak. Przechodzimy na drugą stronę ulicy i po chwili wchodzimy do lasu. Naszą uwagę zwracają stare kamienne krzyże na tutejszym cmentarzu, które są porozsiewane między drzewami, albo drzewa między nimi. Spacerujemy chwilę między nagrobkami, po czym szukamy czerwonych oznaczeń szlaku i idziemy dalej.

Lasem idziemy dość długo, bo ponad 1,5 godziny, a podejście jest strome i nużące.

O tej porze roku las nie jest już zbyt urodziwy, prędzej powiedziałabym, że mroczny. Spóźniliśmy się na kolory bieszczadzkiej jesieni.

W końcu wychodzimy ponad górną granicę lasu i w dali pojawia się biały wierzchołek. Jeszcze trochę i będziemy na górze.

 

Po kilkunastu minutach docieramy na grań. Wyłania się to co znajduje się po jej drugiej stronie, czyli lasy, lasy, góry i jeszcze raz lasy. Patrząc na ten teren nie mam wątpliwości, że to jedno z najbardziej dzikich miejsce w Polsce.

Po lewej stronie widzimy nieudostępniony turystycznie, wysoki na 1245 metrów szczyt Skała. Jest to jeden z czterech wierzchołków Połoniny Caryńskiej, wysunięty najbardziej na zachód. Przysłania on w tym miejscu widok na Połoninę Wetlińską.

Skręcamy w prawo na nasz szlak i powoli podchodzimy do najwyższego punktu Połoniny Caryńskiej.

Bieszczadzkie lasy

Idziemy kilka minut i obracam się do tyłu. Wow! Takiego widoku nie spodziewałam się.

Szczyt Skała wraz Połoniną Wetlińską tworzą niesamowity górski pejzaż. Oszronione zbocza po stronie północnej pięknie kontrastują z rudością traw po stronie południowej.

Jadąc tutaj wiedziałam, że na polską złotą jesień w listopadzie jest już za późno, ale dzisiejsze warunki wynagradzają wszystko.

Po prawej na pierwszym panie Skała, w dali Połonina Wetlińska

Panorama z Połoniny Caryńskiej w stronę Połoniny Wetlińskiej

Dochodzimy do najwyższego punktu połoniny, czyli na Kruhly Wierch wznoszący się na wysokość 1297 metrów.

W dali pokazują się najwyższe partie polskich Bieszczadów, z których najbardziej rzuca się w oczy Tarnica oraz grań Bukowego Berda. Na południu dobrze widać pasmo Rawek.

Zajmujemy jedną z ławek i robimy dłuższy odpoczynek.

Ławki na Kruhlym Wierchu, w dali Bukowe Berdo i Tarnica

Widok ze szczytu Kruhly Wierch na Połoninę Wetlińską i szczyt Skała

Kontynuujemy wędrówkę czerwonym szlakiem. Tak w ogóle jest to część długodystansowego GSB, czyli Głównego Szlaku Beskidzkiego.

Według mapy przed nami kawał drogi do Ustrzyk Górnych. Na szczęście dzisiejsza pogoda sprawia, że mimo chłodu granią połoniny idzie się bardzo przyjemnie.

Zejście z najwyższego szczytu Caryńskiej jest dosyć strome. Ruchome kamienie na ścieżce nie dają wytchnienia i aby bezpiecznie oglądać przepiękne widoki w około najlepiej jest się zatrzymać. Nie mogę napatrzeć się na zimowo-jesienne kontrasty. Wykorzystuję te momenty również na robienie zdjęć.

Niżej teren staje się bardziej płaski i można się rozluźnić. Kierujemy się teraz na kolejne wzniesienie na Caryńskiej, bezimienny szczyt o wysokości 1230 m. Tutaj rozchodzą się szlaki. Zielony prowadzi w kierunku północnym na przełęcz Przysłup Caryński, natomiast czerwony dalej na wschód do Ustrzyk Górnych.

Szlak na wschodnią część Połoniny Caryńskiej

Bezimienny szczyt na Połoninie Caryńskiej

Kruhly Wierch - najwyższy punkt Połoniny Caryńskiej

Schodzimy coraz niżej. Trawy nie są już tak oszronione jak na górze, są wyższe i rudo-słomkowe, ale widoki nadal są przecudne.

Słońce obróciło się już na południowy zachód i pięknie oświetliło rejon Tarnicy i Bukowego Berda. W dali widoczne są Bieszczady po stronie ukraińskiej. Jest pięknie.

Tymczasem nasz szlak skręca w prawo i schodzi poniżej grani, którą dotychczas wędrowaliśmy. Po kolejnych kilkunastu minutach żegnamy bieszczadzkie krajobrazy i wchodzimy w las. Od teraz przyspieszamy kroku, aby przed zmrokiem zdążyć zejść do doliny.

W końcu docieramy do Ustrzyk Górnych i znajdujemy schronisko Kremenaros, w którym planowaliśmy nocować. Niestety chyba nic z tego nie będzie, bo budynek wygląda na zamknięty. Kręcimy się chwilę w jego okolicy, ale w oknach jest ciemno i nie widać tam żadnego ruchu. Nie dobrze...

Jesteśmy głodni jak wilki, więc idziemy do pobliskiego baru na ciepły posiłek. Jak dobrze, że chociaż to miejsce jest otwarte. Zamawiamy gorącą zupę i wielkie kotlety, a w miedzy czasie rozmyślamy gdzie możemy spędzić dzisiejszą noc.

Mamy karimaty i śpiwory, więc teoretycznie możemy spać gdziekolwiek. Jednak nie uśmiecha mi się spanie w terenie o tej porze roku i na takim zadupiu.

Naszą rozmowę usłyszała właścicielka baru i okazało się, że ma kilka pokoi na wynajem. Fantastycznie!

Skończyliśmy jeść i gospodyni zaprowadziła nas do kwatery. Jak dobrze jest wykąpać się w ciepłej wodzie i położyć w czystej pościeli na wygodnym łóżku, zwłaszcza mając na uwadze, że na jutro zaplanowaliśmy najdłuższą wycieczkę. Musimy wstać wczesnym rankiem, aby zdążyć przejść górami do Wołosatego, a stamtąd wrócić do Wetliny, gdzie czeka nasze auto.

Trasa:

Chatka Puchatka czerwony Brzegi Górne czerwony Połonina Caryńska czerwony Ustrzyki Górne

Nocleg przypadkowy (na dzień 11.11.2011 r.)

Bar Stanica w Ustrzykach Górnych, tel. 601 403 921

nocleg bez pościeli 30 zł, z pościelą 35 zł

obiad do 20 zł, herbata z cytryną 3 zł, piwo 4 zł, 

PKS z Wołosatego do Ustrzyk Górnych codzienne o 14:50