Wydawało się, że kolejny weekend będziemy gnili w domu. Tymczasem wszystkie sprawy poukładały się na tyle dobrze, że udało nam się wyskoczyć w Tatry na jeden dzień.
Kiedy docieramy do Zakopanego robi się całkiem widno. Szybko dochodzimy do Kuźnic a następnie trzymamy się niebieskiego szlaku prowadzącego pod Schronisko na Hali Kondratowej. Słońce operuje już dosyć mocno i bardzo uprzyjemnia nam śniadanie przy schronisku.
Po posiłku kierujemy się na ścieżkę oznaczoną kolorem zielonym. Wznosimy się coraz wyżej i wyłania się cała Hala Kondratowa.
Mimo tego, że nie mamy raków w przyzwoitym czasie dochodzimy na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Sama nie wiem dlaczego ale bardzo lubię to podejście.
Następnie ciśniemy na Kopę. Ostatnio byliśmy na niej w 2009 roku. Czym wyżej tym więcej widać w dal. Ja jak zwykle wlekę się z tyłu i robię zdjęcia.
Dżentelmeni czekają na mnie i załapuję się na jedno zdjęcie :)
W końcu szczytujemy. Na Kopie jest kilka osób ale do tłumów daleko. I całe szczęście :)
Świnica rządzi!
Czerwone Wierchy wyglądają pięknie i kuszą ale dziś mamy inne plany.
Panorama z Kopy Kondrackiej
Zbliżenie na Tatry Wysokie. Od lewej Granaty i cała Orla Perć, a w słońcu grań od Kasprowego aż po górującą nad innymi szczytami Świnicę.
Nasza trójka na Kopie
Obiecaliśmy koledze, który nigdy nie był w tym rejonie Tatr, że zabierzemy go również na Giewont. Chyba kiedyś każdy górołaz, patrząc z dołu na śpiącego rycerza, chciał znaleźć się obok krzyża by zobaczyć jak wygląda stamtąd świat.
Szybko zbiegamy z Kopy i docieramy pod kopułę szczytową Giewontu.
Mokra od topniejącego w słońcu śniegu skała budzi czujność szczególnie w stosunku do kolegi, który ma lęk wysokości. Chyba adrenalina sprawia, że najszybciej z nas wychodzi na górę.
Widoki z Giewontu są jeszcze piękniejsze. Ośnieżone szczyty kontrastują z ciemnozielonymi lasami i rudymi trawami hal.
Obowiązkowa fota pod krzyżem :)
Po lewej Krywań, na środku Kondracka Kopa a po prawej Małołączniak
Men in black ;)
Pogoda jest idealna, widoki cudowne. Jak zawsze w takich chwilach nie chce mi się schodzić na dół, ale mus to mus.
Wracamy na Kondracką Przełęcz i wstępujemy na niebieski szlak, który doprowadza nas z powrotem pod schronisko. Na chwilę przysiadamy i znajduję taki oto okaz... krokus? Głowimy się jakiś czas przypisując winę za krokusy jesienią anomaliom pogodowym. A to tylko jesienny kwiat zimowit jakże podobny do swojego wiosennego kolegi :)
Opuszczamy halę i wracamy do miasta. Mijamy Kalatówki gdzie piknik trwa w najlepsze. Co się dziwić jak w koło tak pięknie.
Miło było odwiedzić dawno niewidziane miejsca. To była bardzo przyjemna wycieczka :)
Trasa:
Kuźnice Schronisko na Hali Kondratowej
Przełęcz pod Kopą Kondracką 1863 m n.p.m.
Kondracka Kopa
Kondracka Przełęcz 1725 m n.p.m.
Giewont
Kondracka Przełęcz
Kuźnice